Konkurowanie z samym sobą

Podzielam zdanie zwolenników „traktowania” życia nie jako walki, wyścigu szczurów, pokazów piękności, dążenia do wielkiego wpływu… ale jako gry.

Gry, w której nie ma ani wygranych ani przegranych. Gry, w której dane jest nam (przez określony czas) brać udział. Ten ograniczony czas jest wystarczającym powodem aby  postarać się by samo granie dawało nam radość lub zadowolenie.


W całej tej grze jedynym „przeciwnikiem” jesteśmy sami dla siebie. I właśnie zadowolenie wynikające z „walki” z samym sobą czyli: pokonywaniem lenistwa, pokonywaniem słabości, wytrwałość w  zdobywaniu kompetencji w nowych interesujących nas dziedzinach, konsekwencja zrzucania zbędnych kilogramów i porzucania nałogów. Systematyczne dbanie o ciało i umysł by osiągać coraz większą samokontrolę i samoświadomość –  to wszystko jest ekscytujące !!!


Postaram się podać przykład zwykłego konkurowania ze sobą.
Teraz siedząc na kanapie z laptopem na kolanach i pisząc te słowa mógłbym oglądać kolejny sezon kolejnego serialu zajadając herbatniki i popijając dobrą aromatyczną herbatą. Jednak pisanie tego posta jest dla mnie przyjemnością i służy czemuś więcej niż sama przyjemność.


Co sprawiło, że rola „oglądacza seriali” przegrała z rolą „piszącego wpisy na bloga” ?
Dawniej było zupełnie odwrotnie. Siedziałem oglądając jakiś serial myśląc o tym, że może powinienem coś napisać… i zawsze miałem jakieś ale…


Brakowało mi dobrego powodu ! Powodu, który nie byłby związany z pompowaniem własnego ego. Zauważyłem, że działania zaspokajające własnego ego jest krótkotrwałe, nietrwałe, mało wartościowe i zawsze skazane na porażkę – ponieważ ego karmi się podporządkowywaniem sobie innych ludzi, a to zawsze kończy się frustracją i zgrzytaniem zębami.


Tak więc brakowało mi powodu dla którego to właśnie „moje mniemanie o sobie” miałoby dać coś innym, a nie inni mieli by spełniać moje-ego oczekiwania. Tak się zaczęło konkurowanie ze sobą.


Gdy poznałem i sprawdziłem na sobie naturalne dodatki do codziennej diety i dokładnie przyjrzałem się korzystnej formy dystrybucji tych produktów, nabrałem pewności, że warto tym się dzielić.
Jednak nie zdecydowałem się na zdobywanie umiejętności sprzedawcy, które w moim przekonaniu ograniczyłyby moją rolę do handlowania (swoją drogą podziwiam mistrzów sprzedaży).


Zdecydowałem dzielić się wiedzą na temat zdrowych nawyków i dodatkowych form etycznego zarabiania pieniędzy poprzez publikacje w internecie. W ten sposób przygotowując grunt pod przyszłe nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z ludźmi, którzy chcą zmienić swoją sytuację.


Wiedziałem, że powinienem zwrócić uwagę innych na to kim jestem i czym się zajmuję, co propaguję – przecież gdzieś tam po drugiej stronie osoba, która to czyta może potrzebować, na przykład spłacić dług i poszukuje nowych dodatkowych źródeł pieniędzy lub też ma przewlekłe problemy ze zdrowiem i poszukuje rozwiązań.


To nie był jedyny powód ale już wystarczający by ciepłą herbatę i herbatniki odłożyć na później. To właśnie daje radość – świadomość zmiany zachowania. Tak jakby jeden ja ustąpił miejsca drugiemu ja.


Może brzmi to dla Ciebie dziwnie ale spokojnie, jest w nas i „ja”spokojne i  „ja” niespokojne,  gniewne i ugodowe … wskazywał już na to Budda 2500 tys lat temu. Unikam teorii współczesnej psychologi na temat wielości naszych ról, osobowości – nie jestem w tej dziedzinie ekspertem.


Wracając do roli „piszącego posty na bloga”.Pisanie to jedno ale publikowanie własnego wizerunku… to jest dobra konkurencja w konkurowaniu ze sobą ( w tym przypadku z rolą „ja wstydliwy”…?). Pamiętam z jak wielkim trudem zacząłem publikować swoje zdjęcia z umieszczonymi na nich cytatami znanych ludzi, nie tylko filozofów.


Oprócz pisania, publikowania zdjęć z własnym wizerunkiem, nadszedł czas na krótkie video i to samo… przełamywanie siebie. Trudne ale dające radochę. Cel tego wszystkiego jest jeden: dać się poznać aby relacja, wymiana zdań z nowo poznaną  osobą była przyjazna, bez napięć i uprzedzeń, bez niepotrzebnych emocji.


Ta gra nie ma na celu pozyskiwanie niezliczonej rzeszy zwolenników ale dotarcie do osób „potrzebujących” zmienić coś w swoim życiu. Kilku zaangażowanych w realne działanie jest w tym przypadku bardziej wartościowe niż tysiące klaskających widzów.


Wiem jakie to wszystko jest dalekie od współczesnego marketingu medialnego ale właśnie takie jest – do czasu gdy się nie zmieni.


Najłatwiej jest być sobą. Takimi jakimi jesteśmy w tej chwili. Nieidealni i nieperfekcyjni ale dążący do lepszej jakości i efektywności. W jednej chwili i okolicznościach możemy być troskliwym rodzicem w innej chwili i okolicznościach asertywnym przedsiębiorcą. Te i wiele ról składa się na bycie sobą. Zrozumiałem ta teorię dopiero po kilku latach zapoznawania się z nią.

Kolejną zaletą zwykłego czyli świadomego konkurowania z samym sobą obok ujarzmiania niesfornego egoizmu jest świadome kreowanie w sobie „nowych ról”. Innymi słowy wprowadzanie do własnego arsenału nowych cech i zachowań korzystnych dla otoczenia.


Podam przykład, tworzenia nowej roli, nie związanej z wizerunkiem medialnym ,publicznym ale prywatnym, rodzinnym. Wykorzystam do tego wcześniej wspomniane „siedzenie na kanapie z herbatnikami”.


Siedzę sobie na kanapie i kolejny raz od kilku dni gadam do siebie w myślach, że powinienem powiesić nowe lustro w holu. Jak zwykle ciągle coś wypada, coś jest ważniejszego…


Wywiercenie dziury w ścianie pod kołek wydaje się być inżynierskim przedsięwzięciem miesiąca.  Cała operacja nie jest nawet wyzwaniem z technicznego punktu widzenia, ponieważ w młodości nabyłem umiejętności obchodzenia się z takimi urządzeniami jak wiertarki, strugarki, tokarki, frezarki – pracę dyplomową obroniłem na czwórkę (niech moje ego też ma trochę radochy z samochwalstwa).


W czym rzecz ? Czy to tylko lenistwo spycha to proste, 10-cio minutowe działanie polegające na powieszeniu lustra na ścianie, na koniec listy „DO ZROBIENIA” ?
I tu rozwiązaniem okazało się „kontrolowanie dialogu wewnętrznego” (temat super ciekawy sam w sobie ale na inny wpis). Siedząc wygodnie na kanapie czytając książkę, po dniu spędzonym na pracy etatowej, nawiedziła mnie, kolejny raz, myśl o tym nieszczęsnym lustrze i kolejny raz pojawiła się odpowiedź – „Później”.


Tym razem zadałem sobie pytanie: „Kto tak odpowiedział? Kto lub co odpowiada we mnie – „Później”?
I tutaj nadarzyła się okazja zastosować nabytą wiedzę w praktyce.
Zacząłem zadawać sobie pytania.Czy odpowiedzi na temat powieszenia na ścianie lustra udzielał „Czytelnik”, którego hobby jest zanurzanie się w literaturze ? Czy może „Przedsiębiorca”, który poszukuje nowych źródeł dochodu ? Czy może jeszcze jakaś inna rola, którą pełnię w moim życiu i której nie jestem świadomy ?


Jedno było pewne, takiej odpowiedzi nie udzielała rola „handyman’a” (odpowiednik „złotej rączki” ) roli od drobnych prac ręcznych. A taka właśnie postać – osobowość nadawałaby się idealnie.
Stworzyłem ja w wyobraźni. Wyobraziłem sobie jak wygląda, jak się porusza, w jakich okolicznościach najlepiej się sprawdza, jakie ma cechy, poglądy na temat prac domowych… to wszystko skrzętnie zanotowałem.


Nie uwierzysz ale odpowiedzią na pytanie „Co z lustrem zrobiłby handyman ?” było „gdzie jest wiertarka”? Lustro w ciągu kilku minut wisiało na swoim miejscu.


Ta historia może wydawać się zabawna, nawet trochę zwariowana ale jest to przykład „technik”, które stosują nieliczni. Nie jestem trenerem ani psychologiem ale sam/a powiedz czy to nie jest warte uwagi ?


Właśnie w ten sposób, zwykły sposób, konkurujemy sami ze sobą. Takie metody z rolami czy osobowościami możesz stosować w takim kontekście swojego życia w jakim potrzebna jest zmiana.


To sam proces zmiany jest grą. Czy taka gra jest źródłem zadowolenia – oczywiście, że jest, ponieważ sami nadajemy jej taką moc.


Jeżeli temat jest dla Ciebie interesujący, napisz o tym w komentarzu, jeżeli potrzebujesz wskazówek dotyczących źródeł moich inspiracji to z przyjemnością je podam.


Pozdrawiam

Paweł Kosinski


Image by Herbert Bieser from Pixabay

Jedna odpowiedź na “Konkurowanie z samym sobą

  1. Bardzo fajny wpis. Mnie też czasem zdarza się konkurować samemu ze sobą. Właśnie teraz tak mam powinienem robić co innego a czytam sobie różne blogi. No cóż jednak to inne zadanie muszę zrobić i niestety zaraz się za nie biorę bo trzeba z czegoś żyć.

    Polubione przez 1 osoba

Możliwość komentowania jest wyłączona.