O dążeniu do szczęścia

Jeszcze tego brakuje, żeby uwierzyć, że „dążenie do własnego szczęścia jest złem”. Czyż nie jest szlachetnym dzielić się własnym szczęściem z innymi ? Więc powstają kolejne pytania: Czy dbasz o to aby mieć czym się dzielić z innymi ? Czy dbasz o swoje szczęście ?


Wydaje się, że osoby, które wierzą, że dążenie do własnego szczęścia jest złem, opierają swój osąd na tym, że „własne szczęście” osiąga się jedynie kosztem szczęścia drugiego człowieka. Innymi słowy: dążysz do korzyści (własne szczęście) za które mają płacić inni (ponosić tylko koszt).


A może zastanowimy się nad innym założeniem:
Jeżeli nie potrafisz dążyć do własnego szczęścia inaczej niż kosztem drugiego człowieka to jesteś pasożytem – wirusem. Co ty na to ? Pasożyt musi mieć żywiciela to nierozłączny duet. Tyran, dyktator, oprawca zmusza siłą fizyczną i psychologiczną innych aby stali się żywicielami, niewolnikami czy ofiarami. I tak na marginesie, takim osobnikom, bez wahania możemy pokazać środkowy palec.


W dążeniu do własnego szczęścia, najprostszym rozwiązaniem jest „uczciwie zapłacić” tym wszystkim, którzy przyczyniają się do osiągniecia twojej korzyści. Uczciwa zapłata to forma wymiany, dwustronnej dobrowolnej wymiany. To znane prawo wzajemności.


Stąd też nasuwa się wniosek. Jeżeli w dążeniu do własnego szczęścia wspierasz się innymi musisz posiadać „wartość”, którą wymienisz za ich wkład. Bez tego nawet nie próbuj.


I tu dochodzimy do tego, że każdy kto chce dążyć do własnego szczęścia przede wszystkim musi zacząć od siebie, od tworzenia wartości własnym wysiłkiem, wartości niezależnych od woli innych. A jeżeli mowa o wykrzesaniu z siebie ukrytego potencjału to w stosunku do samego siebie, nie tylko możesz ale raczej musisz być tyranem, dyktatorem i oprawcą. Spece od rozwoju osobistego nazywają to wykorzystaniem swojej ciemnej strony.


Kto zerwie cię na równe nogi o 5-ej nad ranem i pokona twoje „nie chce mi się” aby poćwiczyć?

Kto wyłączy telewizor i poderwie cię z kanapy pokonując „może zacznę od jutra” zacznie od teraz ?

Kto zmusi do zmiany złych nawyków pokonując „może jakoś to będzie” ?

Jeżeli do tego wszystkiego „przekona” nas nasz własny tyran… to niech będzie !


A wszystko po to aby dążyć do własnego szczęścia. Szczęścia, które dla każdego z nas może wskazywać na coś zupełnie innego. A może tu nie o szczęście chodzi, a o samo DĄŻENIE do niego?  W każdym razie mamy jedną intencję – polepszać życie sobie i przez to innym.


Pozdrawiam

Paweł Kosinski