
Filozofia to sztuka myślenia. Filozofia akademicka uznawana jest za prawdziwą. Filozofia ludowa, ta spod strzechy, budki z piwem, u cioci na imieninach, filozofia prostych ludzi uznawana jest za mniej prawdziwą.
Gdzie jest Prawda ? Zostawiam to filozofom. Po co taki wstęp ? Dla wyjasnienia. Posługuję się filozofią ludową gdyż żadnych akademickich tytułów filozoficznych nie popełniłem i oznajmiwszy to przystępuję do tematu „Jestem i Ja”. Co się kryje za Jestem i za Ja ?
Nie ucieknę od tego co nazywamy transcendencją, czymś ponad tym światem widzialnym i niewidzialym, poza myślami. Innymi słowy im szybciej wygadam się na ten temat, tym łatwiej będę mógł opowiadać historie „własne” i na tym teraz mi zależy.
Często używam słowa „ego”. Ego to nasza osobowość utożsanmiona z rolą jaką odgrywa. Ego motywuje strach przed utratą „siebie”, przed utratą Ja – Mnie – Moje. JA jestem tu najważniejszy i wszystko co robią inni ludzie, ba nawet cały świat ma MNIE zadawalać, bo to jest MOJE prawo, które jest najwazniejsze i będę za to walczył, niszczył i krzywdził w imię przetrwania .
Wyjście poza ego to mozliwość zauważenia i obserwowania działan egoistycznych, zauważenia tego, że ego karmi się innymi i światem. Kto wychodzi ? JA, które ma świadomość odgrywania własnych ról, aktor, który stara się doskonale wcielić w swoje role (ról jest nieskończona ilość) ale nigdy nie zapomina, iż jest „grającym”, nie utożsamia się z rolą. To JA dostrzega ja ego. To JA buduje, tworzy, udoskonala, kształci, rozwija role. To JA dostrzega innych, świat i przede wszystkim własną rolę.
Ponad JA jest JESTEM. Poczucie, odczucie, głębokie i wszechobecne JESTEM. To świadomość, tao, to nie wiem w ZEN, to pustka z nauk Buddy, to jaźń w filozofii chrześciańskiej, czysty umyśł, inteligencja, przestrzeń … jakkolwiek tego nie nazwę. Celowo unikam słowa bóg . Wokół bogów utworzyły się religie, a religie to już zestaw dogmatów i … Pozwolę sobie przytoczyć historyjkę, która oddaje moje spojrzenie na religie.
„Był sobie człowiek, który wynalazł sztukę rozpalania ognia. Wziął więc swoje narzędzia i powędrował do pewnego plemienia zyjącego na północy, gdzie było bardzo zimno, dotkliwie zimno. Nauczył tamtejszych ludzi, jak rozpalać ogień. Ludzie byli tym bardzo zainteresowani. Pokazał im jak można wykorzystać ogień – do gotowania, ogrzewania itp. Byli tak wdzięczni, że nauczyli się sztuki krzesania ognia. Nim jednak zdołali swą wdzięczność wyrazić, mężczyzna zniknął. Nie zależało mu ani na wdzięczności, ani na uznaniu. Zależało mu na tym by im się lepiej wiodło. Następnie powędrował do innego szczepu, gdzie znowu zademonstrował wartość swego wynalazku. Tu także ludzie wykazali spore zainteresowanie, trochę zbyt duże, by mogło ujść uwagi kapłanów, którzy spostrzegli, że człowiek ten przyciąga wielkie tłumy, a oni tracą na popularności. Postanowili więc pozbyć się przybysza. Otruli go, ukrzyżowali – możecie ująć to jak chcecie. Obawiali się jednak, że ludzie mogliby zwrócić się przeciwko nim, byli więc bardzo rozważni, a nawet podstępni. Wiecie co zrobili ? Umieścili portret tego człowieka na głównym ołtarzu świątyni. Narzędzia do krzesania ognia położyli obok, a ludziom nakazano oddawać cześć portretowi i narzędziom do krzesania ognia, oni zaś czynili tak przez wieki. Trwał kult, ale nie było ognia.”
Historia ta pochodzi z książki Anthony de Mello „Przebudzenie” (tytuł oryginału „Awareness”).
Filozofia, psychologia, duchowość mają bardzo praktyczne zastosowanie, co będę się starał pokazać w następnych wpisach. Tą tematykę zawieram w dziale DUCHOWATOŚĆ.
Dzięki za Twój czas, zapraszam do dalszej lektury.
Pozdrawiam
Paweł Kosiński